Siedział w jego fotelu, beznamiętnie
patrząc się na plakat, wiszący nad jego łóżkiem. Nieustannie wracał myślami do
tych momentów, kiedy rzucali się różnymi przedmiotami, śmiejąc się z siebie
nawzajem. Pamiętał, jak raz opowiadał mu o tej wyjątkowej dziewczynie, która mu
się podobała, o tym, że zamierza ją zaprosić na kolację, bądź do kina. Radził
się go, ufał mu i liczył się z jego zdaniem.
Całe życie spędzili razem, dzielili
radości i smutki. Nawet na studia poszli do jednego miasta i zamieszkali w
jednym pokoju w akademiku. Te sporadyczne kłótnie o błahostki jedynie umacniały
ich więź. Byli nierozłączni.
A teraz go nie ma. Odszedł i już nie
wróci. Pozostały mu tylko wspomnienia i rzeczy. A fragment jego serca umarł
wraz ze śmiercią jego brata.
O, to była chyba najlepsza mini, jaką kiedykolwiek przeczytałam ;D Powinnaś pisać takich więcej. Na początku nie zwróciłam uwagi na to, że siedzi w "jego fotelu". Chyba wydało mi się to dziwne, ale zbagatelizowałam to. A tu braciszek...
OdpowiedzUsuńŚwietne, więcej takich! :)
Ojej, dziękuję :)
UsuńAż się zarumieniłam, czytając ten komentarz :)
Mi się ciężko wczuwać w takie króciutkie teksty prozą, ale ten był wyjątkowo poruszający. Tym bardziej, że sama mam rodzeństwo i nie wyobrażam sobie go stracić (w domyśle mojej siostry). Poza tym coś było w tym bohaterze, co mnie mocno zasmuciło... Naprawdę ładna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńAh, dziękuję, dziękuję :)
Usuń